poniedziałek, 18 października 2010

Noc

Czekając na Twoje przyjście. Spoglądam na godziny tęsknoty, minuty pragnień które zaprowadzą nas w krainę rozkoszy...
Nas oboje.
Jednak wciąż Cię nie ma.
Siadając na tapczanie ze skóry czuje jej chłód. Czuje jak każda część
ociepla się wraz z upływającymi sekundami. Sekundami ciszy, pożądania wewnętrznego. Wypatrując na Twoje ciało które radośnie będzie witać się i rzuci
się na mnie, nalewam sobie kieliszek wina. Wino te które sam mi je kupiłeś, czerwone.
Nagle w oddali słyszę jakby kroki. Ale po chwili orientuję się,
że to jednak nie Ty... Więc przechylam kieliszek upijając troszeczkę. Czuje jak po mym rozpalonym ciele powiewa wiatr... Zimny, ochładzający ciało.
raczej starając się je ostudzić. Jednak nie udaje mu się. Wraz z nawracającym rozpaleniem zakładam na ramiona chustę. Nagle z ciszy i ciemności
wyłaniasz się Ty. Spokojny i opanowany... Lecz w oczach Twych pojawia się dzikość.
Jak u Lwa.
Żądza posiadania mnie jest silna, czuje to i chce tego.
Podchodzisz... zaczynasz całować niewinnie. Ściągasz z siebie płaszcz nie odrywając się od mych ust. Nagle moje rozgrzane ciało czuje stanowczy lecz
delikatny dotyk. Twoje ramiona, dłonie błądzą po mym ciele. Opętane nie wiedzą co robić, podobnie jak ja... Zdejmujesz ze mnie wcześniej założoną chustę.
Odsłaniając skrawek ciała... delikatnie całując, muskając ustami wprawiasz w obłęd... Płonę z pragnienia, chcę abyś mnie ukazał za to wyczekiwanie...
Ty wyczuwając o co mi chodzi przez stawiany Ci opór. Uświadamiasz sobie czego ja pragnę. Zwalczasz go dość szybko i przyciągasz mnie do ściany...
Niemal rzucając mnie na nią odsłaniasz moją bluzkę. Ściągając lewe ramiączko gryziesz mnie w szyję. Ja wije się jak kotka z rozkoszy. Doskonale wiesz, że to
uwielbiam. Płonę z pragnienia, Ty nie ustępujesz bawisz się ze mną. Trzymając ramiączko sięgasz drugą ręką moją rękę i przywierasz mnie do ściany.
Czuje uwieranie czuje jak władasz swoją siłą. Już prawie jest ona tak silna, że moje pragnienia giną w mgle... w otchłani. O tak!
Pochłaniając moje ciało skrawek po skrawku rozstawiłeś mi nogi dość szeroko... Wprowadziłeś tam swoje nogi rozchylając mi je troszkę bardziej.
Stanik już leży. Nie wiedząc kiedy Twoje ręce schodzą na piersi. Zaczynasz je pieścić, gryźć... mmm taaak. wiesz czego pragnę!
Nagle jedna ręka ucieka, sięgając po wcześniej wiszącą na mych ramionach chustę.Gryząc Cię w szyję wreszcie moje ręce wędrują po Twoim
ciele. Jednak dość szybko łapiesz je i zaplątujesz chustą u góry. Patrząc na Twoją twarz nic nie wypowiadam. Pragnienie pocałunku spełnia się.
Zacisnąwszy chustę wraz z prawą ręką sięgasz mi ręką do spodenek. Zaczynasz je ściągać.. Chwytając mnie za ramie podnosisz mnie i przekładasz
Jednocześnie ściągając mi spodenki a wraz z nimi majtki. Widać po Tobie jak pała od Ciebie dumą. Jak u lwa kiedy zdobywa swoją zdobycz
Czując moje uda brzuch... dajesz mi rozkosz... całując, pieszcząc...
Wreszcie udajesz się w tą krainę rozkoszy.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz